Analiza przeprowadzona przez EY i Eurelectric nie pozostawia złudzeń. Flota elektrycznych samochodów jest coraz większa. W 2030 roku po Europie jeździć mają 73 miliony pojazdów służbowych elektrycznych.
EY i Eurelectric opublikowały komunikat dotyczący samochodów służbowych w Europie. Są to firmy działające na rynku usług m.in. audytorskich, doradztwa podatkowego, biznesowych oraz strategicznych i transakcyjnych. W raporcie ujęto samochody elektryczne.
Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez EY i Eurelectric, choć floty służbowe stanowią jedynie 20 proc. europejskiego rynku samochodowego, odpowiadają za więcej niż 40 proc. liczonego w kilometrach dystansu pokonywanego przez wszystkie samochody oraz za połowę emisji CO2 i gazów cieplarnianych generowanych przez transport drogowy. Dlatego to elektryfikacja flot samochodów służbowych będzie głównym motorem ograniczającym emisje CO2 i innych gazów cieplarnianych w Europie – napisano w oficjalnym komunikacie.
W tej chwili na naszym kontynencie sześćdziesiąt procent sprzedawanych aut przeznacza się do użytku służbowego. Jak podają dane z 2019 roku, aż 96 procent samochodów flotowych posiadało napęd spalinowy.
Jak jednak pokazują szacunki, Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez EY i Eurelectric, choć floty służbowe stanowią jedynie 20 proc. europejskiego rynku samochodowego, odpowiadają za więcej niż 40 proc. liczonego w kilometrach dystansu pokonywanego przez wszystkie samochody oraz za połowę emisji CO2 i gazów cieplarnianych generowanych przez transport drogowy. Dlatego to elektryfikacja flot samochodów służbowych będzie głównym motorem ograniczającym emisje CO2 i innych gazów cieplarnianych w Europie.
Michał Lesiuk, partner EY przekonuje, że rozpoczęcie elektryfikacji w sektorze motoryzacyjnym od floty aut wykorzystywanych przez firmy, pozwoli szybciej ograniczać emisję szkodliwych substancji do atmosfery niż dzieje się to w przypadku indywidualnych aut.
Co więcej, działania w segmencie samochodów flotowych – które często pokonują określone, regularne i możliwe do przewidzenia bądź usystematyzowania trasy, mają stałe punkty docelowe i przystanki – pozwolą w pierwszym etapie łatwiej zarządzać niezbędną dla rozwoju tego rynku infrastrukturą punktów ładowania. Dodatkową zaletą takiego działania będzie możliwość wykorzystania wiedzy nabytej podczas tej transformacji i rozwiązań, które jej będą towarzyszyć, do szybszego rozwoju rynku wtórnego samochodów elektrycznych, a także popularyzacji samochodów elektrycznych na użytek indywidualny – przekonuje Lesiuk, cytowany w opublikowanym komunikacie.
W tej chwili po europejskich drogach jeździ 308 milionów samochodów. Jedynie 3 miliony to samochody elektryczne. Prognozy są jednak optymistyczne. W ciągu najbliższych 9 lat liczba to wzrosnąć ma do przynajmniej 40 milionów.
Oznacza to ogromne wyzwanie infrastrukturalne. Obecnie w Europie istnieje ok. 213 tys. publicznie dostępnych stacji do ładowania samochodów elektrycznych. Choć jest to względnie zadowalający stan, wraz z większą liczbą pojazdów trzeba będzie dążyć do znaczniej rozbudowy aktualnej infrastruktury.
Jak przekonują autorzy analizy, w dążeniu do rozwoju elektromobilności powinny pomagać państwa. To one powinny zachęcać do nabywania pojazdów elektrycznych poprzez specjalne ulgi podatkowe lub inne zachęty finansowe.
Projekty i plany dotyczące dekarbonizacji prowadzone są na różnych szczeblach. Zobowiązanie, by do 2030 roku zrezygnować w Europie z aut spalinowych niektóre kraje podejmują jeszcze bardziej odważnie i jak na przykład Norwegia – zamierzają wprowadzić ograniczenia nawet wcześniej. Wciąż wyzwaniem jest jednak wysoki koszt samochodów z napędem elektrycznym – wyjaśnia Lesiuk.
Flota elektrycznych samochodów w przyszłości jest więc niemal pewna. Europejskie państwa będą musiały więc przygotować się na związane z nią wymogi infrastrukturalne.
Andrzej Dworzański
Tagi: ekologia, elektryczny samochód, motoryzacja, transport
Samochody elektryczne tak ale tylko z połączeniem z wodorem
Dodaj komentarz