W sieci opublikowany został ważny w kontekście wydobycia węgla kamiennego raport Fundacji Instrat. Jak pokazuje analiza, plany dotyczące utrzymania wydobycia aż do 2049 są nierealne. Ponadto na takie rozwiązanie nie zgodzi się Komisja Europejska.
Na początku musimy cofnąć się do września 2020 roku. Wówczas polski rząd osiągnął porozumienie z górnikami. Ustalono, że harmonogram dotyczący ograniczania wydobycia węgla kamiennego.
Przyjęto, że proces ma trwać blisko trzydzieści lat. W pierwszej kolejności zamknięte miałyby zostać kopalnie „Pokój” w Rudzie Śląskiej i „Wujek” w Katowicach, a jako ostatnie, w 2049 roku, kopalnie „Chwałowice” i „Jankowice” w Rybniku.
Niestety, w praktyce tego harmonogramu najprawdopodobniej w ogóle nie da się zrealizować. Przeszkodą są między innymi wysokie ceny węgla, na które już w tej chwil nie ma dużego popytu, a w 2030 roku może go nie być w ogóle.
Ponadto problemem jest także prawo Unii Europejskiej, co wyjaśnia Aleksander Śniegocki w rozmowie z portalem 300Gospodarka.
Pomysł dotowania branży przez kolejne 30 lat jest zresztą całkowicie sprzeczny z unijnymi zasadami pomocy publicznej, które obowiązują już od dekady i są dobrze znane wszystkim zaangażowanym stronom. Komisja Europejska nie ma wyboru i musi odrzucić to rozwiązanie, co znaczy, że problem szybko do nas wróci – tłumaczy Aleksander Śniegocki, kierownik Programu Energia, Klimat i Środowisko w think tanku WiseEuropa.
Rząd zdaje się jednak nie dostrzegać powyższych problemów. W ubiegłym roku zatwierdzono porozumienie z górnikami w ramach Polityki Energetycznej Polski.
Plan zakłada ograniczenie udziału węgla w strukturze zużycia energii do nie więcej niż 56 proc. w 2030 r., a przy podwyższonych cenach uprawnień do emisji CO2 – do poziomu maksymalnie 37,5 proc.
Rok 2040, który jest kluczowy w planie Polityki Energetycznej Polski, miałby przynieść udział węgla w miksie energetycznym na poziomie 11 procent. Jak jednak przypomina portal 300Gospodarka, w tej chwili węgiel wykorzystywany jest do produkcji 70 proc. całej energii użytkowanej w Polsce.
Warto przyjrzeć się także kosztom. Instrat wyliczył, że proponowane przez rząd rozwiązania będą kosztować aż 63 miliardy złotych. W tym 18 miliardów to koszty stałe wciąż funkcjonujących elektrowni węglowych.
Instrat przekonuje, że pewne procesy moglibyśmy wykonać znacznie szybciej. Przykładowo think tank uważa, że w 2030 roku rola węgla w produkcji energii mogłaby wynosić raptem 13 procent. To wszystko przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa energetycznego.
Datą graniczną odejścia od spalania węgla w elektrowniach węglowych jest 2035 rok. Po 2030 r. wybrane jednostki węglowe znajdują swoje miejsce w rezerwie pracując jedynie 300-400 godzin pracy rocznie – ułamek tego, co obecnie. Te kilka rezerwowych bloków, będących w pogotowiu do 2040 roku, wystarczy jednak, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a jednocześnie nie prowadzi do nadmiernych emisji CO2 – piszą analitycy Instratu.
W tym wypadku kluczową rolę odegrałaby kopalnia Bogdanka. Jak przekonują eksperci, jest ona w stanie samodzielnie pokryć polskie zapotrzebowanie dla sektora energetycznego.
Jak widać inna polityka dotycząca wydobycia węgla kamiennego jest możliwa. Należałoby jednak zmienić niektóre przepisy oraz podjąć się szeregu wyzwań. Niewiele wskazuje jednak na to, aby polski rząd zdecydował się poprzeć koncepcję tego typu.
Andrzej Dworzański
Tagi: Bogdanka, gospodarka, kopalnia Bogdanka, przemysł, węgiel kamiennyU nas nigdy. Każdy rząd boi się górników
Dodaj komentarz