Egzamin na prawo jazdy to niewątpliwie jeden z najbardziej stresujących egzaminów w życiu. Wiele osób potwierdza, że poziom stresu, który towarzyszy temu egzaminowi jest znacznie większy niż ten przed maturą, czy obroną pracy dyplomowej. Z czego to wynika?
Teoretycznie powinniśmy względnie spokojnie do tego podejść, przecież jeśli się nie powiedzie, można podchodzić do egzaminu ponownie bez ograniczeń. W naszym kraju istnieje jednak od lat przekonanie, że zdanie egzaminu praktycznego graniczy z cudem. Czy taka jest prawda? Nie! Oczywiście statystyki zdawalności w niektórych ośrodkach są wyższe, a w innych wyższe. Pytanie tylko – czy warto się nimi sugerować? To, czy zdamy egzamin zależy przede wszystkim od nas, Jak się do niego odpowiednio przygotować?
Wyjeździłeś 30 godzin z instruktorem, a wciąż czujesz się niepewnie na placu manewrowym, czy podczas parkowania? Czasem wychodzi to słabiej, a czasem lepiej? W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest dokupienie kilku godzin doszkalających. W czasie trwania kursu do opanowania jest naprawdę wiele czynności. Niektóre z nich opanujemy bez problemu, inne niejednokrotnie spędzają sen z powiek. Czasami jedna lub dwie dodatkowe godziny spędzone na placu, czy na parkingach mogą znacznie poprawić nasze umiejętności, a co za tym idzie – wzrośnie nasza pewność siebie, a to bardzo ważne podczas zdawania egzaminu. Oczywiście zawsze pozostanie pewna doza niepewności, bo przecież po trzydziestu godzinach nikt nie będzie perfekcyjnie przygotowany. To jest oczywiste, jednak sami musimy ocenić swoje możliwości i szansę na zdanie egzaminu.
Nie ma co się łudzić. Nie wyeliminujemy stresu całkowicie. To nawet dobrze, ponieważ stres działa mobilizująco – o ile nie jest przesadny. Najczęściej zaczyna się pojawiać kilka dni prędzej, nabiera na sile dzień przed, a w dzień egzaminu często towarzyszy nam przekonanie, że nic nie umiemy, że się nie uda. Wskazówki typu: weź dzień prędzej relaksującą kąpiel, posłuchaj dobrej muzyki, obejrzyj komedię, idź na spacer powinny być pomocne. Najczęściej jednak nie są. Bo kto ma chęć na komedie, jak w głowie tylko jedno – egzamin. W dalszej części przedstawię, co może faktycznie może pomóc, ale najpierw bardzo ważna rada:
Ważne: Unikaj leków uspokajających. O ile szklaneczka melisy nie zaszkodzi, nie kombinujmy nigdy z lekami, szczególnie z takimi, z którymi nigdy prędzej nie mieliśmy do czynienia. Może dadzą nam poczucie spokoju, ale mogą zaburzyć zdolność koncentracji.
Oczywiście można w aptece poprosić o coś słabego na uspokojenie, ale należy poinformować farmaceutę, w jakim celu chcemy ten lek zastosować. Warto też przetestować go prędzej, a nie w sam dzień egzaminu.
Pamiętajmy jednak, że istnieją leki, po których prowadzenie pojazdów jest zakazane. Zapewne na kursie teoretycznym dowiedzieliście się, jakie to są leki. Dla przypomnienia warto sprawdzić w ulotce, czy na pewno ich spożycie nie wpłynie na naszą koncentrację.
Tak! Przejażdżka z egzaminatorem. Uświadom sobie, że od tego nie zależy twoje życie, a to tylko sprawdzian twoich umiejętności. Masz okazję, by przekonać się, czy jesteś wystarczająco przygotowany na to, by niebawem samodzielnie wyruszyć w drogę. Nie traktuj egzaminatora jako wroga, który od razu zechce zrobić wszystko, by cię oblać. To człowiek, który jest w swojej pracy i jego zadaniem jest ocena twoich zachowań w ruchu drogowym. Nie ważne, czy będzie uśmiechnięty, czy „gburowaty”, czy będzie z tobą rozmawiał, czy tylko wydawał komendy. Każdy człowiek jest inny, jak każdy może mieć lepszy czy gorszy dzień. Nie przejmuj się tym. Rób swoje.
Szczególnie w przypadku zaliczania pierwszych zadań egzaminacyjnych pamiętaj, by wykonywać je powoli i spokojnie. Pierwsze zadanie (sprawdzenie płynów i świateł) na pewno przyjdzie ci bez problemu. Potem egzaminator każe przygotować ci się do jazdy. Nie zapomnij o niczym! Fotel, zagłówek, lusterka i oczywiście pasy. Gdy padnie pytanie, czy jesteś gotowy, to zanim ruszysz nie zapomnij upewnić się o możliwości jazdy – głowa prawo, lewo. Teraz już zupełnie spokojnie i bez pośpiechu pokonaj „łuk” i „górkę”. Im wolniej, tym lepiej. Tutaj liczy się dokładność i precyzja.
Zamiast w głowie tworzyć teorie, którą trasę obierze egzaminator, myśl o tej chwili, gdy wracasz już do WORD-u, a egzaminator podpisuje twój arkusz słowem „pozytywny”! Wyobraź sobie swoją radość, pomyśl, do kogo zadzwonisz, kogo ucieszysz tą informacją. Poczuj już ten „luz”. Wyobraź sobie, że jesteś już po. Pozytywne myślenie dodaje pewności siebie.
Nie pojawiaj się w ośrodku egzaminacyjnym zbyt szybko. Unikaj poczekalni, gdzie miny innych oczekujących potrafią zgasić nawet najlepsze nastawienie. Nie dyskutuj z innymi oczekującymi i nie wypatruj, czy ktoś zdał, czy też nie. Pamiętaj, każdy jest inny, ma inne umiejętności, inny poziom stresu. Ty jesteś gotowy!
Daj z siebie wszystko, wykorzystaj zdobytą podczas kursu wiedzę i myśl pozytywnie. Dobre nastawienie, pewność siebie i choć odrobinka uśmiechu na ustach – to ci pomoże! Pamiętaj, nie spiesz się.
Jeśli te wskazówki choć troszkę pomogły, daj znać w komentarzu, jak poszło.
Powodzenia! – Kamila Em.
Tagi: motoryzacja, prawo, społeczeństwo
Dodaj komentarz