Rosjanie postanowili mocniej wkroczyć na rynek LNG. W ciągu najbliższych 10-15 lat zamierzają stać się jednym z trzech czołowych producentów LNG na świecie. Taka sytuacja może okazać się dużym zagrożeniem dla Polski, ponieważ jednym z naszych celów jest uniezależnienie się od dostaw rosyjskiego gazu.
Polska doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że musi w jak największym stopniu uniezależnić się od rosyjskiego LNG. W 2020 roku LNG stanowiło już ponad 25 proc. gazu importowanego do naszego kraju. Dużą szansą jest dla nas rozbudowa terminala w Świnoujściu, ponieważ dzięki tej inwestycji moce regazyfikacyjne wzrosną do 8,3 mld m3 gazu rocznie.
Rozbudowa infrastruktury energetycznej i terminali regazyfikacyjnych zarówno w Polsce, jak i w krajach bałtyckich, np. na Litwie, plus połączenia międzysystemowe, które umożliwiają przepływy gazowe – to wszystko ma niezwykle istotne znaczenie dla państw naszego regionu. Im więcej jest tego typu infrastruktury, terminali i międzysystemowych połączeń, tym większa szansa przeciwdziałania sytuacjom kryzysowym – mówi agencji Newseria Biznes dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich i Uniwersytetu Warszawskiego.
Terminal w Świnoujściu funkcjonuje od pięciu lat. Z każdym rokiem coraz bardziej widzimy, jak ważną odgrywa on rolę. To dzięki niemu możemy sprowadzać do Polski gaz inny niż rosyjski. Rynek LNG stał się dla nas bardziej przystępny, ponieważ jesteśmy w stanie negocjować z innymi państwami, na przykład Katarem.
Dzięki inwestycji w terminal w Świnoujściu znacznie wzrosło bezpieczeństwo energetyczne Polski. Warto przyjrzeć się statystykom. W 2020 roku aż 25 proc. gazu importowanego do naszego kraju pochodzi z rynku LNG. W 2016 roku było to raptem 8,4 proc. W kontekście rosyjskim istotne jest natomiast to, że spadł udział tego paliwa kupowanego od Gazpromu w całym imporcie polskiej spółki (z 87 do 60 proc.).
Terminal w Świnoujściu odebrał 130 ładunków w przeciągu pięciu lat. Naszym głównym dostawcą był Katar, który wysłał do nas 85 ładunków. 30 ładunków wysłały Stany Zjednoczone, a kilkanaście odebraliśmy z Norwegii. Poza tym pojedyncze ładunki odebraliśmy również z Nigerii oraz Trynidadu i Tobago. Wiemy już, że w następnych latach będziemy intensywniej współpracowali z USA.
Rozbudowa mocy regazyfikacyjnych to kierunek widoczny w tej chwili w wielu krajach Europy. One nie tylko poprawiają bezpieczeństwo energetyczne, ale też zwiększają możliwości budowania szerokiego, bezpiecznego portfela dostaw, bo rynek LNG jest po prostu bardziej elastyczny. Te podmioty, które są w czołówce producentów gazu skroplonego, mogą zaoferować warunki dużo korzystniejsze niż np. dostawy na rurociągach – mówi dr Szymon Kardaś.
Nie da się ukryć, dla Rosji rynek LNG zyskał w ostatnim czasie na znaczeniu. Aspiracje Rosjan sięgają bardzo daleko, ponieważ w ciągu 10-15 lat zamierzają zostać liderem rynku LNG. To może stanowić problem dla Polski, która przecież właśnie od dostaw gazu z tego kierunku chce się uniezależnić.
Z jednej strony oczywiście im więcej LNG na rynku, szczególnie w bezpośrednim sąsiedztwie, tym lepiej z punktu widzenia importera, który może wtedy decydować między wieloma ofertami. Z drugiej strony Rosjanie mają mocne przewagi konkurencyjne. Koszty produkcji gazu tam są nadal relatywnie niskie, przez co istnieje ryzyko, że niekoniecznie uda się nam zrealizować politykę ograniczania zależności od dostaw rosyjskiego gazu. On będzie się pojawiał, tylko w innej postaci – wyjaśnia ekspert.
Można powiedzieć, że Rosja bardzo szybko nadrabia stratę na rynku LNG. Niedawno jej udział w tym sektorze stanowił 4 proc. Dziś to już 8 proc., a przecież plany sięgają znacznie dalej.
Andrzej Dworzański
Tagi: biznes, energetyka, gaz, geopolityka, gospodarka, polityka, Rosja, rynek LNGRosja to nie kraj – to inna rzeczywistość
A my właśnie sprzedajemy Lotos Rosjanom
Dodaj komentarz