Kolejek wprawdzie już nie ma, ale woda ze studzienek, wciąż cieszy się ogromną popularnością wśród warszawiaków, szczególnie starszego pokolenia. Nabierają całe baniaki i zabierają do domu. Mało kto wie, że ta „żywa” woda jest zdatna do spożycia tylko przez kilka godzin. Później zaczynają się w niej rozwijać bakterie i pleśni.
Woda oligoceńska jest za darmo, wystarczy wybrać się do jednej z licznych w Warszawie studni. Jej źródła znajdują się przynajmniej 200 metrów pod ziemią, czyli na głębokości piasków oligoceńskich, stąd też jej nazwa.
Choć w Polsce obowiązują takie same normy czystości wody, jak w krajach europejskich, mało kto pije wodę prosto z kranu. Nie mamy takiego zwyczaju. Nawet, jeśli woda pochodzi ze studni głębinowych, to do naszych mieszkań nie dociera czysta biologicznie i pełna minerałów, zanieczyszcza ją m.in. rdza znajdująca się w starych rurach kanalizacyjnych. Bydgoskie wodociągi chełpią się, że mają najczystszą wodę w Polsce, co z tego, skoro szczególnie w starych kamienicach, woda z kranu ma często szary odcień, właśnie z powodu rdzy.
Woda oligoceńska pod tym względem różni się od kranówki, ale to nie znaczy, że jest bez skazy. Zawiera bakterie, które mogą niekorzystnie wpływać na pracę jelit, bywa że ma za dużo żelaza. Dlatego rolą sanepidu jest jej systematyczne badanie.
Niebezpieczne dla zdrowia jest też to, jak traktujemy wodę oligoceńską po przyniesieniu do domu. Nie można jej zbyt długo przechowywać. W lodówce do 12 godzin od pobrania jej do naczynia. Najlepiej od razu po przyjściu do domu ją zagotować. Jeśli trzymamy ją kilka dni w plastikowych baniakach, zaczynają się w niej rozwijać bakterie i chorobotwórcze grzyby. Spożywanie takiej wody w najlepszym wypadku może skończyć się rozstrojem żołądka.
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że naczynia do których wlewamy wodę są także środowiskiem do bytowania drobnoustrojów, dlatego przed każdym napełnieniem, należy je starannie umyć.
Tymczasem warszawiacy po wodę oligoceńską przychodzą często z kilkoma baniakami. Nikt w ciągu 12 godzin nie jest w stanie zużyć takiej ilości wody. Szkoda, że przy jej ujęciach nie ma informacji, na temat tego, że „żywa” woda naprawdę jest żywa i może być niebezpieczna, jeśli jest źle przechowywana lub zbyt długo magazynowana. Sanepid nie ma obowiązku prowadzić takiej edukacji, a dla wielu ludzi względy ekonomiczne są ważniejsze, niż wiedza na temat produktu, po który sięgają.
Tagi: sanepid, woda, woda oligoceńska, zdrowie
Dodaj komentarz