Branża gastronomiczna załamana. Właściciele coraz częściej chcą zamykać swoje firmy
Opublikowano: 25 marca 2021

Trzecia fala pandemii sprawiła, że rząd nawet nie rozważał otwarcia gastronomii. Co więcej, obostrzenia rozszerzono. Inne europejskie państwa decydują się na przedłużanie restrykcji do końca kwietnia. Polska może również pójść ich śladem. Dla branży gastronomicznej byłby to czarny scenariusz. Badania pokazują, że coraz większa liczba przedsiębiorców martwi się o swoją przyszłość.

Branża gastronomiczna ocenia, ile jeszcze zdoła wytrzymać

Właściciele restauracji czy pubów z dnia na dzień znajdują się w coraz słabszej sytuacji. Około połowa przedsiębiorców uważa, że w najlepszym razie zdoła wytrzymać jeszcze dwa lub trzy miesiące. Potem będą zmuszeni do zamknięcia swoich biznesów.

Również branża hotelarska czuje coraz większą presję związaną z brakiem możliwości prowadzenia swojej działalności. Aktualnie pewność przetrwania na rynku przez najbliższe lockdowny ma mniej niż co piąty hotelarz i restaurator. Badania GUS pokazują, że niebawem może zamknąć się nawet połowa restauracji oraz hoteli. Sytuacja jest więc bardzo poważna.

Jeżeli bieżące działania i ograniczenia powzięte w celu zwalczania koronawirusa przez władze państwowe w Polsce […] funkcjonujące w momencie wypełniania ankiety utrzymywałyby się przez dłuższy czas, ile miesięcy Państwa przedsiębiorstwo byłoby w stanie przetrwać – takie pytanie kierował do przedsiębiorców GUS. Jest ono zadawane każdego miesiąca od maja ubiegłego roku. Dzięki temu można oszacować, jakie nastroje panują aktualnie w danej branży.

Jeśli wierzyć ocenie przedsiębiorców, niebawem może czekać nas fala upadłości, a wraz z nią zwolnień pracowników.

Branża gastronomiczna w coraz gorszych nastrojach

Jakkolwiek to nie brzmi, w kolejnej ankiecie może nie wziąć udziału wiele firm. Aż 13,9 procent badanych przyznało, że może być im ciężko przetrwać do końca miesiąca. Pomału nadchodzi więc czas ogłaszania przez przedsiębiorców upadłości.

Nastroje w branży gastronomicznej są coraz gorsze, ale nie ma się czemu dziwić. Lokale są zamknięte od wielu miesięcy. Choć niektórzy próbują otwierać się na własną rękę, przeważnie oznacza to kłopoty z władzą. Poza tym klienci często nie chcą ryzykować stacjonarnych odwiedzin.

Z ankiety wynika, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy upadłość ogłosi aż 55,3 procent restauracji oraz hoteli. Pesymizm przedsiębiorców jest zresztą uzasadniony. Aktualnie mamy do czynienia z trzecią falą koronawirusa i ciężko przewidzieć, kiedy liczba zakażeń zostanie opanowana. Tymczasem rząd właśnie gastronomię oraz hotele od roku obarcza największymi obostrzeniami.

Branże uważają, że władza popełnia błąd, ponieważ w dalszym ciągu nie ma badań, które wskazałyby jednoznacznie na to, że wirus rozsiewa się właśnie w restauracjach czy hotelach. Mimo to właśnie te miejsca są na cenzurowanym.

Ponadto nadmieńmy, że najnowszy raport GUS i tak nie uwzględnił ostatnich restrykcji – ankietę zakończono 10 marca. Najprawdopodobniej nastroje są jeszcze gorsze, ponieważ zamknięto hotele turystyczne.

Branża gastronomiczna w kryzysie, ale w handlu spokój

Nie każdy przedsiębiorca ma jednak powody do obaw. Handlowcy uważają, że ich biznesy mają się bardzo dobrze. Choć galerie zostały zamknięte, Polacy w ciągu ostatnich miesięcy masowo przekonali się do kupowania w internecie.

Ponadto powodów do obaw nie odczuwa branża transportowa, branża handlu hurtowego czy branża handlu detalicznego. Jak widać nastroje zależą głównie od tego, w jakim stopniu pandemia ma wpływ na dany segment gospodarki.

Mimo wszystko widać, jak ważne jest szybkie opanowanie trzeciej fali koronawirusa. W innym wypadku może dojść do masowej fali upadłości w branży gastronomicznej oraz hotelarskiej.

Jan Strychacz